Cześć Wam! Tu Izunia. Daaaawno do Was nie pisałam. Ale z okazji moich 3-cich urodzin mama pozwoliła mi coś tutaj nabazgrać. No więc piszę :) A jest o czym. Bo chciałabym się Wam pochwalić, że już jestem dużą dziewczynką i nie noszę już pieluch! No chyba był już najwyższy czas, by się ich pozbyć. Skończyłam przecież 3 latka! Widzieliście zdjęcia, które mamusia mi wtedy zrobiła? Jeśli przegapiliście, to zerknijcie o tutaj. Sami widzicie, że takiej dużej dziewuszce to już raczej nie wypada nosić pieluch. No ale to nie było takie hop siup! Trochę to trwało i o tym chcę Wam właśnie opowiedzieć.
Pielucho precz, czyli jak w miesiąc pozbyłam się pieluchy.
A wszystko zaczęło się pod koniec stycznia, gdy nagle ni z tego ni z owego powiedziałam do mamusi, że chcę siusiu i chcę usiąść na nocniku. Mama była bardzo zaskoczona, ale szybciutko zdjęła mi pieluchę i posadziła mnie na nocniczku. Siedziałam tam sobie przez chwilkę i nagle poleciało siusiu! Bardzo się zdziwiłam i spytałam mamusi, co to jest w tym nocniku, i mamusia wyjaśniła mi, że to takie siusiu jakie robiłam do pieluchy. Ale byłam z siebie dumna! Mamusia też się bardzo ucieszyła i nawet biła mi brawo. Taki mój mały sukcesik!
A już w zeszłym roku próbowali mnie sadzać na nocnik, ale nie podobało mi się tam! Siadałam na nocniku tylko w spodenkach, a gdy chcieli mi je zdjąć albo co gorsza zdjąć jeszcze pieluchę, to się strasznie darłam i od razu uciekałam z nocnika. Po kilku takich akcjach odpuścili mi i daliśmy sobie spokój z tym nocnikiem. Chociaż ciągle tam leżał w kącie i chyba czekał na właściwy czas. No i ten właściwy czas właśnie teraz nadszedł!
Tak mi się spodobało to siusianie do nocnika, że tylko tam chciałam siusiać. No ale nie zawsze o tym pamiętałam - szczególnie gdy oglądałam bardzo interesującą bajkę - i wtedy nadal siusiałam do pieluchy. Więc jeszcze nosiłam pieluchę przez kilka tygodni, a mama ciągle się mnie pytała czy chcę siusiu. I jak akurat chciałam, to brałam mój nocnik z kąta i szłam z mamusią do łazienki. I mamusia też musiała razem ze mną robić siusiu - czy jej się chciało, czy nie :) Fajne było to nasze wspólne siusianie!
Pod koniec lutego mamunia i tatunio powiedzieli mi, że od teraz nie będę już nosić pieluchy w domu! Tylko do przedszkola i na noc jeszcze zakładałam. A po domu goniłam bez pieluchy, tylko w samych majtusiach. No i wtedy to była niezła zabawa! Chociaż mamusia chyba tak tego nie wspomina! Bo ciągle musiała ze ścierką gonić i wycierać moje siusiu z podłogi czy kanapy. Byłam jak mały piesek, który wszędzie sika. Nieraz udało mi się zrobić siusiu do nocnika, a chwilę później zrobiłam na kanapę. I to zawsze jak mama pytała po sto razy czy chcę siusiu, a ja że nie chcę, i mamunia szła na chwilę do kuchni, a ja po chwili wołam, że jest siku na kanapie. I na macie. I na podłodze. I mama latała z tą ścierką i tylko wycierała. I przebierała mi mokre majtusie. I prała. I wieszała na suszaku. Jednego dnia to aż mi się majtusie skończyły i miejsca na suszaku zabrakło! To pojechałam z mamunią do sklepu i kupiłam sobie więcej majtusiów. Takie z Peppą sobie wybrałam. Teraz mogłam siusiać do woli :) Kiedyś to nawet mama jeszcze nie zdążyła wyprać jednych majtek, a ja już następne zmoczyłam. Mama się tylko za głowę chwyciła! I tak zabawnie było przez kilka dni.
Potem postanowiłam, że już nie będę tak męczyć mamusi, żeby całkiem nie osiwiała przeze mnie. I zaczęłam sama wołać, że chcę siusiu. I do nocnika coraz częściej siusiałam. I majtusiów już nie moczyłam (no dobra, tak raz na dzień się nieraz zdarzało). Nawet w przedszkolu już nie miałam pieluchy. Ani w aucie. Ani na zakupach. A jak byłam z mamusią w mieście, to wołałam że chcę siusiu i sikałam do takiego dużego kibelka jak mama! Tylko jeszcze na noc wciąż ubierałam takie pieluchomajty. Bo w nocy to zwykle mocno śpię i nie pamiętam o tym, żeby zrobić siusiu na nocnik!
Spodobało mi się siusianie do dużego kibelka i pojechałam z mamusią kupić taką nakładkę na kibelek, żeby mi pupka nie wpadła do środka. Miałam wieeeeelki dylemat, którą nakładkę wybrać - z Peppą czy z Psim Patrolem! No ciężki wybór mówię Wam! :) W końcu wybrałam Psi Patrol, bo z Peppą to mam już nocniczek. I od tej pory chciałam siusiać już tylko do dużego kibelka z moją nakładką. Nawet mam tam schodek położony (oczywiście z Peppą) i sama umiem wejść na kibelek. I nawet sama już spłukuję. Nieraz to nawet mówię mamuni, że ja wszystko sama i mamusia czeka przed drzwiami i tylko kuka na mnie.
Gdy skończyłam 3 latka pod koniec marca, raz na zawsze powiedziałam pieluchom "Żegnajcie pieluchy!" - i już nawet na noc ich nie noszę. Czasem prześpię całą noc bez żadnego siku, czasem się budzę w nocy i wołam, że chcę siusiu i idziemy szybko do łazienki. Ale czasami zdarza mi się też, że zrobię siusiu do łóżka i wszystko jest wtedy mokre i trzeba wszystko zmieniać - moją piżamkę, prześcieradło, czasem poduszkę, a czasem nawet piżamkę mamy! No bo ja taka mała spryciula jestem i żeby nie zmoczyć mojego ślicznego nowego łóżeczka z Olafem, to śpię w łóżku z mamusią i tatusiem i to ich łóżko moczę :) A co! Więc dopóki jeszcze będę czasem sikać w nocy do łóżka, to mnie z niego nie wygonią do mojego łóżeczka! Tylko ciiiiiiii! Nie mówcie mojej mamie! Bo ona myśli, że ja po prostu nie chcę spać w swoim pokoiku. A ja tylko nie chcę zsikać mojego fajnego łóżeczka :) No ale coraz rzadziej mi się zdarza to sikanie w nocy!
I tak kończy się moja przygoda z pieluchami. Fajne były, ale teraz fajniej i lżej jest bez nich. Dobrze że się ich wreszcie pozbyłam! Choć przyznam się Wam, że nieraz jeszcze zdarzy mi się zrobić siusiu do majtusiów w przedszkolu, ale to tylko dlatego że tak fajnie się tam bawię i zapominam o tym, że chcę siusiu. Ale w domku to już prawie nigdy nie robię w majty! A jeszcze zabawnie jest jak jestem z mamusią na zakupach i nagle wołam, że chcę siusiu i wtedy mama jak szalona biega i szuka jakiegoś kibelka! I woła do mnie "Wytrzymaj, wytrzymaj!" A ja jestem taka dzielna, że wytrzymuję aż dojdziemy do kibelka. No bo przecież wózeczka mojego też nie będę moczyć (co innego gdyby mamunia na rękach mnie niosła - wtedy mogłabym nie wytrzymać ;) Mama mówi, że z pieluchami było łatwiej i było mniej biegania i szaleństwa, ale obie się cieszymy, że się tych pieluch wreszcie pozbyłyśmy!
A te pieluchy, co mi jeszcze zostały, to mogę moim lalkom zakładać, bo one jeszcze nie umieją do kibelka siusiać tak jak ja. Muszę je chyba nauczyć! Bo kibelek dla lalek to już mam :)
I jak Wam się podobała moja opowieść? Chcecie żebym częściej do Was pisała? To musicie z moją mamunią pogadać :) Bo ja też mam wiele do opowiedzenia! To na razie!
Acha, i nie zapomnijcie napisać jakiegoś komentarza albo dać mi lajka na Fejsie. Ucieszę się! A może macie dla mnie jakieś fajne rady, żebym już w ogóle w nocy nie siusiała? Tym bardziej się ucieszę (a mamunia to nawet bardziej :)
No to papa!
A już w zeszłym roku próbowali mnie sadzać na nocnik, ale nie podobało mi się tam! Siadałam na nocniku tylko w spodenkach, a gdy chcieli mi je zdjąć albo co gorsza zdjąć jeszcze pieluchę, to się strasznie darłam i od razu uciekałam z nocnika. Po kilku takich akcjach odpuścili mi i daliśmy sobie spokój z tym nocnikiem. Chociaż ciągle tam leżał w kącie i chyba czekał na właściwy czas. No i ten właściwy czas właśnie teraz nadszedł!
Tak mi się spodobało to siusianie do nocnika, że tylko tam chciałam siusiać. No ale nie zawsze o tym pamiętałam - szczególnie gdy oglądałam bardzo interesującą bajkę - i wtedy nadal siusiałam do pieluchy. Więc jeszcze nosiłam pieluchę przez kilka tygodni, a mama ciągle się mnie pytała czy chcę siusiu. I jak akurat chciałam, to brałam mój nocnik z kąta i szłam z mamusią do łazienki. I mamusia też musiała razem ze mną robić siusiu - czy jej się chciało, czy nie :) Fajne było to nasze wspólne siusianie!
Pod koniec lutego mamunia i tatunio powiedzieli mi, że od teraz nie będę już nosić pieluchy w domu! Tylko do przedszkola i na noc jeszcze zakładałam. A po domu goniłam bez pieluchy, tylko w samych majtusiach. No i wtedy to była niezła zabawa! Chociaż mamusia chyba tak tego nie wspomina! Bo ciągle musiała ze ścierką gonić i wycierać moje siusiu z podłogi czy kanapy. Byłam jak mały piesek, który wszędzie sika. Nieraz udało mi się zrobić siusiu do nocnika, a chwilę później zrobiłam na kanapę. I to zawsze jak mama pytała po sto razy czy chcę siusiu, a ja że nie chcę, i mamunia szła na chwilę do kuchni, a ja po chwili wołam, że jest siku na kanapie. I na macie. I na podłodze. I mama latała z tą ścierką i tylko wycierała. I przebierała mi mokre majtusie. I prała. I wieszała na suszaku. Jednego dnia to aż mi się majtusie skończyły i miejsca na suszaku zabrakło! To pojechałam z mamunią do sklepu i kupiłam sobie więcej majtusiów. Takie z Peppą sobie wybrałam. Teraz mogłam siusiać do woli :) Kiedyś to nawet mama jeszcze nie zdążyła wyprać jednych majtek, a ja już następne zmoczyłam. Mama się tylko za głowę chwyciła! I tak zabawnie było przez kilka dni.
Potem postanowiłam, że już nie będę tak męczyć mamusi, żeby całkiem nie osiwiała przeze mnie. I zaczęłam sama wołać, że chcę siusiu. I do nocnika coraz częściej siusiałam. I majtusiów już nie moczyłam (no dobra, tak raz na dzień się nieraz zdarzało). Nawet w przedszkolu już nie miałam pieluchy. Ani w aucie. Ani na zakupach. A jak byłam z mamusią w mieście, to wołałam że chcę siusiu i sikałam do takiego dużego kibelka jak mama! Tylko jeszcze na noc wciąż ubierałam takie pieluchomajty. Bo w nocy to zwykle mocno śpię i nie pamiętam o tym, żeby zrobić siusiu na nocnik!
Spodobało mi się siusianie do dużego kibelka i pojechałam z mamusią kupić taką nakładkę na kibelek, żeby mi pupka nie wpadła do środka. Miałam wieeeeelki dylemat, którą nakładkę wybrać - z Peppą czy z Psim Patrolem! No ciężki wybór mówię Wam! :) W końcu wybrałam Psi Patrol, bo z Peppą to mam już nocniczek. I od tej pory chciałam siusiać już tylko do dużego kibelka z moją nakładką. Nawet mam tam schodek położony (oczywiście z Peppą) i sama umiem wejść na kibelek. I nawet sama już spłukuję. Nieraz to nawet mówię mamuni, że ja wszystko sama i mamusia czeka przed drzwiami i tylko kuka na mnie.
Gdy skończyłam 3 latka pod koniec marca, raz na zawsze powiedziałam pieluchom "Żegnajcie pieluchy!" - i już nawet na noc ich nie noszę. Czasem prześpię całą noc bez żadnego siku, czasem się budzę w nocy i wołam, że chcę siusiu i idziemy szybko do łazienki. Ale czasami zdarza mi się też, że zrobię siusiu do łóżka i wszystko jest wtedy mokre i trzeba wszystko zmieniać - moją piżamkę, prześcieradło, czasem poduszkę, a czasem nawet piżamkę mamy! No bo ja taka mała spryciula jestem i żeby nie zmoczyć mojego ślicznego nowego łóżeczka z Olafem, to śpię w łóżku z mamusią i tatusiem i to ich łóżko moczę :) A co! Więc dopóki jeszcze będę czasem sikać w nocy do łóżka, to mnie z niego nie wygonią do mojego łóżeczka! Tylko ciiiiiiii! Nie mówcie mojej mamie! Bo ona myśli, że ja po prostu nie chcę spać w swoim pokoiku. A ja tylko nie chcę zsikać mojego fajnego łóżeczka :) No ale coraz rzadziej mi się zdarza to sikanie w nocy!
I tak kończy się moja przygoda z pieluchami. Fajne były, ale teraz fajniej i lżej jest bez nich. Dobrze że się ich wreszcie pozbyłam! Choć przyznam się Wam, że nieraz jeszcze zdarzy mi się zrobić siusiu do majtusiów w przedszkolu, ale to tylko dlatego że tak fajnie się tam bawię i zapominam o tym, że chcę siusiu. Ale w domku to już prawie nigdy nie robię w majty! A jeszcze zabawnie jest jak jestem z mamusią na zakupach i nagle wołam, że chcę siusiu i wtedy mama jak szalona biega i szuka jakiegoś kibelka! I woła do mnie "Wytrzymaj, wytrzymaj!" A ja jestem taka dzielna, że wytrzymuję aż dojdziemy do kibelka. No bo przecież wózeczka mojego też nie będę moczyć (co innego gdyby mamunia na rękach mnie niosła - wtedy mogłabym nie wytrzymać ;) Mama mówi, że z pieluchami było łatwiej i było mniej biegania i szaleństwa, ale obie się cieszymy, że się tych pieluch wreszcie pozbyłyśmy!
A te pieluchy, co mi jeszcze zostały, to mogę moim lalkom zakładać, bo one jeszcze nie umieją do kibelka siusiać tak jak ja. Muszę je chyba nauczyć! Bo kibelek dla lalek to już mam :)
I jak Wam się podobała moja opowieść? Chcecie żebym częściej do Was pisała? To musicie z moją mamunią pogadać :) Bo ja też mam wiele do opowiedzenia! To na razie!
Acha, i nie zapomnijcie napisać jakiegoś komentarza albo dać mi lajka na Fejsie. Ucieszę się! A może macie dla mnie jakieś fajne rady, żebym już w ogóle w nocy nie siusiała? Tym bardziej się ucieszę (a mamunia to nawet bardziej :)
No to papa!
Izunia