Zima, zima, zima, a tu śniegu ni ma...
Wiosna, wiosna , wiosna, a tu... śnieg!
Tutaj w Irlandii śnieg to naprawdę rzadkość, a już szczególnie w tej części kraju, gdzie mieszkamy. Tak więc dla nas taka biała prawdziwa zima to wielkie WOW! Może nie było zasp po kolana jak w Polsce - ale było po kostki :) I może zima nie trwała 3 m-ce jak gdzieniegdzie w Polsce - tylko trwała 1 dzień - ale wykorzystaliśmy ten dzień na maksa szalejąc na śniegu w ogródku.
Izunia po raz pierwszy widziała tyle śniegu i w ogóle po raz pierwszy chodziła po nim! Spodobało jej się tuptanie po nim oraz zbieranie śniegu do wiaderka.
Udało nam się nawet uturlać duże kule i ulepić bałwana takiego dużego jak Iza. Zobaczcie sami jakiego Olafa stworzyłyśmy.
A potem nadszedł czas na saneczkowe szaleństwo. Ale że sanek nie mamy (bo i po co tutaj?), zrobiliśmy sanki z miski. I jazda! (no kto jeździł, ten jeździł, a kto ciągnął, ten ciągnął - ale nie mieliśmy aż tak wielkiej miski, by mój duży tyłek się tam zmieścił ;)
Biało, śnieżnie, do tego słoneczko grzało i super zabawa była! Nasz śniegowy Olaf obserwował z zazdrością, jak Iza szaleje po śniegu, jeździ na swojej misce i wywraca się z niej prosto w biały puch. No czego więcej dziecku potrzeba do szczęścia?
Może kolejnego takiego dnia? A tu za przeproszeniem dupa! Słońce tak grzało, że do wieczora po Olafie została tylko mała kupka śniegu, no i marchewka :)
I calutki śnieg zniknął. I w kolejne dni nawet jeśli coś sypało, to zaraz się roztapiało. Koniec białej zimy i śnieżnego szaleństwa. A tu dzieć codziennie pyta, gdzie Olaf i kiedy ulepimy następnego? No chyba trzeba będzie do Polski jechać po trochę śniegu, bo tu może dopiero za rok się pojawić i to znów na 1 dzień.
I calutki śnieg zniknął. I w kolejne dni nawet jeśli coś sypało, to zaraz się roztapiało. Koniec białej zimy i śnieżnego szaleństwa. A tu dzieć codziennie pyta, gdzie Olaf i kiedy ulepimy następnego? No chyba trzeba będzie do Polski jechać po trochę śniegu, bo tu może dopiero za rok się pojawić i to znów na 1 dzień.
Czasem tęsknię za taką prawdziwą zimą - i to dłuższą niż 1 dzień (no tak tydzień wystarczy ;) Pamiętam nasze dziecinne wygłupy na śniegu, jazdę na sankach czy workach z sianem, lepienie igla w ogródku czy wpadanie w zaspy po pas. Jestem bardziej ciepłolubna i wolę ciepełko, ale chciałabym, żeby moje dziecko też miało takie wspaniałe wspomnienia ze śnieżnej zimy. Ale mam nadzieję, że z tego jednego śnieżnego dnia też coś zapamięta :)
A Wy lubicie zimę i śnieżne szaleństwa? Po jakim czasie macie już dość zimy i śniegu i marzycie o ciepłej wiośnie? Kogo z Was jeszcze tak zasypało w Irlandii? Trzymajcie się cieplutko :)
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli podobał Ci się ten post, daj mi znać :)
Będę wdzięczna za komentarz, lajka na Fejsie
czy udostępnienie tego posta Twoim znajomym.
Mam nadzieję, że wpadniesz do mnie jeszcze!
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------